– Zakrzepica jako powikłanie po COVID-19 jest bardzo częstym zjawiskiem u pacjentów wymagających hospitalizacji. Czasami występuje nawet u osób, które już kończą leczenie. Niestety, ale szereg osób zakażonych koronawirusem zmarło z powodu udarów – tłumaczy prof. Krzysztof Simon, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
W grupie ryzyka są przede wszystkim osoby, które wcześniej miały zmiany miażdżycowe i rozwinięte choroby krążenia.
– Tych czynników, które w przebiegu COVID-19 mogą sprzyjać zakrzepicy, jest bardzo dużo. Z jednej strony wiemy, że sam wirus atakuje śródbłonek naczyń. Oprócz tego u części pacjentów dochodzi do niedotlenienia, czyli hipoksji, spada im saturacja. Taki stan również predestynuje do wystąpienia zakrzepicy. Sprzyja temu również uogólniony stan zapalny, czyli te burze: cytokinowa i bradykiniowa, podobnie, jak unieruchomienie pacjentów, którzy z powodu infekcji narzekają na osłabienie, brak sił – wyjaśnia prof. Łukasz Paluch, flebolog.