Także restauracje, hotele i biura nie stały się wylęgarniami koronawirusa i siedliskami nowych zarażeń na dużą skalę. Dochodziło do nich tylko incydentalnie. Nie wiadomo dokładnie, jak przedstawia się sytuacja na kolei. Wynika to stąd, że przypadki zarażenia się koronawirusem przez podróżnych podczas jazdy bardzo trudno jest ustalić jednoznacznie, a zidentyfikowanie pasażerów, którzy zarazili sie koronawirusem od innych, jest praktycznie niemożliwe.
„Obok pojedynczych, spektakularnych przypadków masowego zarażenia się koronawirusem w jednym miejscu, do infekcji dochodzi najczęściej w kręgu rodzinnym i w gospodarstwach domowych. Osoby tam zarażone przekazują wirusa stosunkowo niewielu innym osobom, ale samych wirusów jest w sumie wiele i dlatego są one groźne” – stwierdzają autorzy opracowania Instytutu Roberta Kocha.
„Więcej przypadków przekazywania koronawirusa innym zdarza się w domach starców i domach opieki, w których wiele osób żyje na niewielkiej przestrzeni, natomiast pod gołym niebem, na przykład na pikniku albo podczas wizyty w ZOO, tylko w trzech przypadkach doszło do zarażenia się koronawirusem” – wnioskują naukowcy.
Alex
Koordynator projektu