Kiedy w domu dzieci są, wirus w koronie idzie precz!

Kiedy w domu dzieci są, wirus w koronie idzie precz!

Nie jestem zwolennikiem gotowców, a już na pewno wielorakiej gamy ekranów. Bierna aktywność, to nic dobrego w kontekście bezmyślnego wciągania przez tv, internet i gry. Są oczywiście wyjątki, gdzie to wraz z dziećmi możemy obejrzeć wspólnie dobry film rodzinny, przyrodniczy, czy popularnonaukowy, który stanie się kanwą do dalszych działań – wspólnej opowieści, dyskusji na temat bohaterów, fabuły, czy lepienia z plasteliny ulubionej postaci, rysowania, malowania lub nawet stworzenia przestrzennego miejsca akcji.  

Pomysłów jest wiele, grunt by umysł dorosłego był elastyczny i kreatywny. Często nie tylko my dorośli jesteśmy przewodnikami w świecie wspólnych zabaw. Jeśli tylko dzieci „pociągną” temat może on rozwinąć się w kierunku, którego nawet byśmy się nie spodziewali. Nie narzucajmy im swojego zdania i nie egzekwujmy go usilnie. Bądźmy jak „przyczajony tygrysek” albo „ukryty smoczek”, by delikatne kierować lub podpowiadać w zabawie. Warto też zdać sobie sprawę z tego, że maluchy bezwiednie uczą się podczas różnego rodzaju działań. Jeśli tylko będą one ciekawe i trafią w gust naszych pociech mamy sukces!

Same zaś tematy wspólnych manewrów mogą być związane z różnego rodzaju świętami i okolicznościami. To nie tylko urodziny, imieniny, czy święta. Warto zajrzeć do internetu i wyszukać, co kiedy przypada. Sama kilka lat temu poświęciłam parę wakacyjnych dni, na stworzenie kalendarza ze świętami na każdy dzień. Chętnie się nim podzielę 🙂

A co ze świeżym powietrzem? Hmm… w grę wchodzi wietrzenie pomieszczeń i zgrupowanie młodzieży i reszty rodziny w jednym, wcześniej wywietrzonym, to nieraz wyczyn nie byle jaki. Zgodnie z zaleceniami ministra zdrowia, kilkunastominutowe przewietrzanie izb domowych przed udaniem się na spoczynek jest jak najbardziej sprzyjające dla zdrowia, w tym naszych dróg oddechowych. 

Ach spacery… Ciężko jest się z nimi rozstać, szczególnie gdy w domu maleńki szkrab. Codzienne wypady na zewnątrz uspokajają maluszka, dotleniają, hartują i sprawiają, że dziecko po prostu lepiej się czuje. Co w obecnej sytuacji? Warto uskutecznić tzw. werandowanie, które to w zamierzchłych czasach głębokiego PRLu było stosowane w pierwszych tygodniach życia maluszka, by (jak sądzono) nie przeziębić delikatnego i podatnego na zmiany temperatury młodziutkiego organizmu. Teraz przede wszystkim weźmy pod uwagę to, że jesteśmy nadmiernie narażeni na wirusa w koronie. A jak odbywa się owo werandowanie? Dziecko, w pełnym rynsztunku, przygotowane do wyjścia jak na spacer po prostu ustawiamy „zapakowane” w wózek na balkonie lub tarasie i po prostu wietrzymy.

Dobrym pomysłem są także tzw. spacerniaki. Znajomi nazywają nimi swój duży balkon, na który ich kilkuletni synek wychodzi, by popatrzeć na świat z góry. Natomiast ja ze swoją kilku miesięczną córeczką mianem spacerniaka nazywamy „tyły” podwórka, a dokładniej dość spory plac ogrodzony siatką, wokół którego można pospacerować. Kilkanaście kółek, które czynię z moją pierworodną skutecznie małą dotlenia, a mnie pozwala utrwalać liczenie od jednego do dwudziestu, bo tyle wyciągamy w ciągu półtoragodzinnego spaceru w tempie, dosłownie żółwim. No, ale czego nie robi się dla latorośli?

Nucąc sobie pod nosem Kazika i jego „Gdy nie ma dzieci” tutaj nie wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni, ponieważ są z nami w domu i teraz przed nami pojawia się dylemat – co teraz? Pomysłów jest zatrzęsienie, poczynając od YouTube’a, poprzez telewizję, a skończywszy na własnej głowie i tym, co mamy dostępnego w naszym obejściu. Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia. Czas pozostania w domu w dobie krnąbrnego i niebezpiecznego wirusa w koronie sprawia, że w końcu mamy ogrom chwil dla swoich pociech, nawet aż nadto. Podstawą jest dogłębne rozeznanie dziecięcych polubień aktywności, zachowań a także (i to przede wszystkim) wieku. Biorąc pod uwagę je wszystkie będziemy mogli wyjść z inicjatywą i trafić w gust naszych milusińskich. 

Dla małego artysty plastyka niezwykle istotne jest działanie. Wielkoformatowe powierzchnie, czyli duże arkusze papieru (czy to białego czy szarego) pozwolą na tworzenie bez ograniczeń. Za pomocą temper, pasteli mokrych lub suchych mogą pojawić się na kartce niestworzone rzeczy. Ale to nie koniec. W grę wchodzi nie tylko tradycyjny pędzel. Pozwólmy dzieciom tworzyć w szerszym wachlarzu manualnym, wykorzystajmy do tego dziecięce paluszki, folię bąbelkową, stempelki (także te własnoręcznie wykonane z ziemniaka), słomki do napojów, plastikowe sztućce, fragmenty włóczki, a także gąbki. Obserwując dzieci w wieku przedszkolnym oraz młodszym szkolnym można zauważyć chęć do nieustannego działania. Takie wielkoformatowe prace świetnie sprawdzą się w takim właśnie czasie, jakim się obecnie znajdujemy.

Idąc dalej, dla naszego małego artysty świetnym rozwiązaniem będą także dzieła wykorzystujące papieroplastykę, czyli po różnego rodzaju sklejane, wycinane, zginane prace. Ich wykończeniem mogą być materiały dostępne w domu, np. sławetne w ostatnim czasie rolki po papierze toaletowym, kartony i kartoniki, ziarenka ryżu, grochu, fasoli, kasz, a także sól, cukier. Poza tym guziki, nitki, płatki kosmetyczne, patyczki do uszu oraz różnego rodzaju materiały przyrodnicze – listki, piórka, szyszki, kora drzew, mchy itp. 

Tworzenie to także wspólne gotowanie. Sprzyja ku temu ten właśnie czas. Możemy w formie zabawy lepić z dziećmi pierogi, robić owocową sałatkę, piec muffinki albo stworzyć swoją własną nowatorską potrawę. Każdy z nas dorosłych jest przewodnikiem dziecka. To on pokazuje dziecku świat. Najlepiej jak to wszystko podparte jest działaniem, włączającym aktywnie dziecko do nawet z pozoru prostych czynności. Dzięki nim budzimy w maluchu chęć eksplorowania otoczenia (nawet tego domowego) oraz najnormalniej w świecie pomocy drugiemu człowiekowi. 

Jeśli w domu pod naszymi skrzydłami znajduje się niejadek dobrze jest w trakcie jego tworzenia podsuwać mu przekąski, ale nie tę z całą tablicą Mendelejewa w składzie jak: chipsy, słodkie napoje, batoniki, ale zdrowe i jednocześnie smaczne. Tak, jak wcześniej wspomniałam mogą to być wspólnie ugotowane smakołyki albo te z kategorii gotowych zdrowych – chipsy z warzyw, kanapki z wesołymi dodatkami, które dziecko samo będzie  wybierać. Niejadki, jak i pozostałe dzieci podczas tworzenia oraz innych różnego rodzaju aktywności zapominają o jedzeniu (co innego dorosły- gdy jest głodny od razu jego myśli płyną w stronę chęci zaspokojenia głodu, nie może się na niczym innym skupić, byle tylko zjeść). Podczas ich aktywności możemy podsuwać dziecku jedzonko, ale też nie zostawiać by „zdębiało”, tylko co jakiś czas doglądać czy nasze latorośl skonsumowało to, co przygotowaliśmy. Często w mgnieniu oka, nie wiadomo jak posiłek zostaje zjedzony. Tym samym maluch jest najedzony, a rodzice spokojniejsi.

Aktywnością możemy nazwać także inny rodzaj działania, a mianowicie komponowanie muzyki. Jeżeli w domu mamy instrument, możemy z dziećmi pograć, pobawić się muzyką, po akompaniować do zabawy ruchowej lub wykorzystać muzykę jako tło do relaksacji. Świetnym pomysłem jest opowiedzenie za pomocą wizualizacji o miejscu, w którym moglibyśmy w danej chwili z dziećmi się znajdować (co obecnie nie jest nam dane). Może to być: brzeg morza, wędrówka leśną ścieżką, zabawa na łące, spacer parkową aleją lub po prostu plac zabaw. Jednak muzykę możemy stworzyć wspólnie z dzieckiem i skonstruować domowej roboty instrument. Oczywiście wykorzystajmy do tego dostępne w domu materiały: butelki plastikowe (np. po płynach do dezynfekcji), puszki po napojach lub innego rodzaju pojemniki wypełnione grubszym lub drobniejszym materiałem (ryż, fasola, ciecierzyca, soczewica, kasze). Dzięki temu możemy otrzymać instrumenty perkusyjne. Ale jest również szeroka gama innych instrumentów, które wspólnie możecie wymyślić. Jednym słowem, dla muzyki tak niewiele trzeba.

Kolejną ciekawą acz wymagającą aktywnością (szczególnie od nas dorosłych), jest aktywność fizyczna. Nie ma problemu, jeśli na co dzień staramy się „ruszać” i nie lenić się w gęstwinie seriali i jedzenia wszelakiego, ale chociażby uskuteczniamy regularnie spacery, tzn. „uskutecznialiśmy, bo wiadoma sytuacja zmusiła nas do aktywacji domowej. Mając „pod ręką” nasze dzieci warto jest być „trendy” i wykorzystać do tego towary deficytowe – płyny do dezynfekcji, tudzież papier toaletowy. W grę wchodzą, tory przeszkód, gdzie pachołkami mogą być szpalery rolek toaletowych, żonglowanie nimi, turlanie butelkami po płynie do dezynfekcji, przeskakiwanie przez nie, wszystko oczywiście pod bacznym okiem, a raczej oczami dookoła głowy drogich rodziców. Co sprytniejsi mogą stworzyć filmiki i wrzucić go w odmęty „internetów”, a nóż stanie się on hitem i rozłoży na łopatki niejeden „system” albo zbierze milion „zacieszeń”. Zatem zadziałajcie!

A co z tymi, którzy lubią realizować się na polu słowa żywego? Nic bardziej prostszego, niż  stworzyć wspólnie teatr. Duży karton z wyciętym otworem, do tego pacynki dostępne w domu, a jeśli takich nie mamy, to stwórzmy własnoręcznie takowe. Czego chcieć więcej? Możecie wspólnie wykreować domowy teatr i podobnie jak wspomniane zostało wyżej również nagrać filmik z Waszą twórczością. 

Jeśli w domu mamy dziecko, które jest raczej spokojne, mniej aktywne warto by było wymyślić takie zajęcia, które mogłyby je „rozruszać” – zabawy ruchowe, manipulacyjne, wspólne budowanie namiotu lub bazy z koca i upiększanie jego wnętrza. Inna sytuacja ma miejsce, gdy nasz milusiński to dziecko żywe,  energiczne nie mogące usiedzieć w miejscu? Tutaj, antyaktywność się jednak nie sprawdzi. W przypadku „żywych sreberek” aktywna aktywność jak najbardziej jest wskazana – to zabawy z wykorzystaniem domowych sprzętów np. krzeseł, puf, poduszek, ale także skakanek, piłek i innych zabawek, z których możemy układać tory przeszkód itp.

Jeśli mamy dużo miejsca fenomenalnym rozwiązaniem będzie chusta animacyjna, z którą nasze dzieci, czy to spokojniejsze, czy te bardziej aktywne na pewno nie będą się nudzić.

Wyżej wymienione pomysły są tylko niewielkim wycinkiem tego, co jeszcze można poczynić z naszymi dziećmi. Wszystko zależy od przede wszystkich chęci. To czas bliskich relacji z naszymi dziećmi.

Cóż bardziej pięknego niż wspólne spędzanie wolnego czasu, którego teraz mamy pod dostatkiem? Jednak bądźmy też realistami – tego czasu jest aż nadto i często rodzicom brakuje pomysłów. Po kilku dniach wspólnego przebywania w domu okazuje się, że wszystkie pomysły jakie w nas kiełkowały, już dawno zostały zrealizowane i klops… Co dalej? Chętnie podpowiemy co nieco.

Ale też „proste jest piękne”, więc Drodzy Rodzice celebrujcie z Waszymi pociechami  posiłki, proste czynności, na które było Wam czasu, jak nauka sznurowania bucików, wspólne proste rysowanie, rozmowa, przytulenie, którego tak bardzo brakuje tym najmniejszym, najbardziej potrzebującym z powodu naszego zapracowania. Tego czasu wspólnie spędzonego nikt nam nie zabierze, a za jakiś czas, wtedy gdy już wszyscy będziemy mogli „na legalu” wyjść na zewnątrz będziemy mile i z sentymentem wspominać. Dokumentujmy te chwile, nie tylko filmikami, zdjęciami, ale także w naszych sercach.

Paulina

0

Paulina

Absolwentka Uniwersytetu im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy na Wydziale Filologii Polskiej, UAM w Poznaniu , o specjalności nauczycielskiej, oraz Uniwersytetu Szczecińskiego na kierunku pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna. Związana z Mirosławcem, swoją rodzinną miejscowością, którą traktuje jak swoją „małą ojczyzną”, a także Szczecinem oraz Świnoujściem, w którym w końcu osiadła. Przez ponad dekadę pracowała w oświacie, na wszystkich poziomach kształcenia. Pisarka bajek dla dzieci. Redaktor i korektor tekstów na różnorodne strony internetowe, zgodne z wymaganiami seo. Miłośniczka kinematografii wszelakiej oraz wielbicielka obcowania z naturą. To także żona, mama, wrażliwa na drugiego człowieka, a także przyrodę, dającą ucieczkę od pędzącego świata.

Ten post ma 4 komentarzy

  1. Avatar
    Boss

    Eh, „to se ne vrati” … a szkoda .. 🙁
    ( mam na myśli porady dla taty, teraz zostały – porady dla dziadka ).

    ale też dobre 🙂

    0
  2. Emilia
    Emilia

    Bardzo fajne pomysły, to prawda, że dzieci chłoną wiedzę w czasie zabawy jak gąbka. Rozwijają też swoją kreatywność i pomysłowość, to z pewnością zaprocentuje w ich dorosłym życiu a te darowane niespodziewanie chwile spędzone z zabieganymi rodzicami to dar od Boga. a może to nie przypadek, że świat, o który przestaliśmy dbać nagle się zatrzymał i próbuje nam uświadomić co jest w życiu ważne i o co powinniśmy dbać i zabiegać. Pracujmy by żyć a nie żyjmy dla pracy. Ktoś to z pewnością zaplanował by chronić ludzkość przed samozagładą.

    0
  3. Avatar
    Wiktor

    Świetny artykuł. Bardzo mi się podoba ! Mam nadzieję, że dostaniemy więcej takiej jakości treści na tym serwisie. Pozdrawiam Wiktor 🙂

    0
  4. Avatar
    Marta

    Te pomysły się przydają. Korzystam z nich i bardzo dobrze się sprawdzają

    0

Dodaj komentarz