Rozporządzenie Rady Ministrów nakazuje również noszenie rękawiczek lub dezynfekcję rąk przed wejściem do sklepu. Sieci handlowe zdecydowanie stawiają na ten drugi sposób.
„Z przeprowadzonego badania wychodzi, że praktycznie w każdym poddanym analizie sklepie był pojemnik na płyn do dezynfekcji lub automat służący do tego celu. W większości placówek były one napełnione” – wynika z badania UCE Research. Gorzej było w kwestii rękawiczek, które często nie były dostępne bądź były dość mocno ukryte lub praktycznie niezauważalne dla klientów.
W ponad połowie odwiedzonych dyskontów (58 proc.) i hipermarketów (56 proc.), rękawiczek nie było. W supermarketach było już lepiej, choć wciąż w 43 proc. z nich nie można było skorzystać z tej formy zabezpieczenia. Najlepiej sytuacja wyglądała w małych sklepach osiedlowych – rękawiczek wciąż nie było jednak w 39 proc. z nich.
Co więcej, „w części sklepów obok automatów do dezynfekcji rąk było również miejsce na specjalne chusteczki do dezynfekcji uchwytów do wózków, ale samych chusteczek często brakowało”.
Pracownicy dają przykład
Najlepiej w badaniu UCE Research wypadają pracownicy sklepów. I to niezależnie od tego, w jakim sklepie pracują. To chyba jedyna optymistyczna informacja płynąca z raportu.
W sklepach typu convenience kasjerzy mieli zasłonięte usta i nos w 89 proc. przypadków, a im większy sklep, tym dyscyplina większa. W dyskontach, supermarketach i hipermarketach ten odsetek wynosił odpowiednio 97, 96 i 98 proc.
Szczególnie w większych placówkach handlowych popularnością cieszą się przyłbice. Swoich kasjerów wyposażają w nie na przykład najpopularniejsze dyskonty.
Emilia