W Austrii od wtorku całkowity lockdown i godzina policyjna
Sytuację w Austrii można śmiało porównywać do tej w Polsce. Przez długi czas sytuacja była tam stabilna. Latem Austriacy mogli wręcz odnieść wrażenie, że koronawirus zupełnie zniknął, bo w kraju notowano tylko po kilkadziesiąt przypadków zachorowań dziennie. Podobnie jak nad Wisłą, sytuacja zaczęła się zmieniać w połowie września. Nagły i wysoki wzrost nowych przypadków wirusa zmusił rząd do podejmowania niewygodnych decyzji.
Jeszcze we wrześniu zadecydowano o tym, że bary będą zamykane o 1 w nocy, a domówki będą mogły liczyć nie więcej niż 10 osób. W kościołach nakazano bezwzględne noszenie maseczek oraz zaapelowano o ograniczenie śpiewów.
W połowie października regularnie odnotowywano ponad 2000 przypadków koronawirusa na dobę. To znacznie mniej niż w Polsce, ale należy pamiętać, że w Austrii mieszka niecałe 9 milionów ludzi. Wówczas władze zapewniały, że dobrze przygotowały się do drugiej fali epidemii, mają bardzo dużo łóżek dla pacjentów z COVID-19 (mówiono, że zajętych jest ich jedynie 5 proc.) i nie ma mowy o wprowadzaniu drugiego lockdownu.
Matheo
Korespondent