Jeszcze kilka dni temu obserwowałem, jak do marketów ustawiały się kolejki tak długie, jak serial „moda na sukces”. Wszyscy stali w maseczkach, w odstępie i zachowanym emocjonalnym dystansem do innych. Do marketów wpuszczano tylko parę osób dla możliwości zwiększenia odległości między nimi już w środku. Zanim zrobiłem zakupy zdążyłem przejść swoje osiedle i zauważyć to przy wszystkich marketach. Zanim zrobiłem zakupy było już ciemno.
Każdego dnia dostajemy dawkę mniej lub bardziej wnoszących do naszego życia informacji o wirusie i sytuacji naszego państwa. Rząd „poluzował” restrykcję i przykładowo – do marketów wchodzi dużo więcej osób. Nie widziałem już od pewnego czasu żadnej kolejki do marketu. Każdy może wejść (oczywiście jeśli usta i nos ma zakryte). Czy na pewno? Obostrzenia zostają znoszone – to dobra informacja, bo może świadczyć o tym, że w państwie jest coraz lepiej, a my możemy powoli wracać do normalnego trybu życia.
Przyjmy postawę, w której chcemy jak najdokładniej dostosować się do restrykcji i tego co każe nam państwo. Nie snujemy żadnych teorii spiskowych, nie wierzymy, że wszystko jest ustawione. Nie wychodzimy poza ramy, które nakłada na nas rzeczywistość. W takiej sytuacji zwracamy baczną uwagę na to, jak zachowują się pozostali obywatele. Ty wychodzisz w maseczce, musisz zrobić zakupy do domu. Starasz się za wszelką cenę zachować odstęp od innych. Po wejściu do sklepu dezynfekujesz dłonie lub zakładasz rękawiczki foliowe. Zakupy robisz sprawnie, bez zbędnego zastanawiania się, czy może jednak coś innego się przyda. Zmierzasz do kasy, a nagle widzisz człowieka, który do sklepu wchodzi bez jakiejkolwiek ochrony na twarz. Dziwisz się i denerwujesz bo ewidentnie dana osoba nie szanuje wspólnych interesów. Na dodatek do sklepu wchodzi kolejnych kilka osób bez maseczek, stroniąc od płynu dezynfekującego, nie patrząc nawet na rękawiczki.
I to zauważyłem. Możesz się wściekać ale psychologicznie podchodzi to pod owczy pęd. Sytuację, w której za jedną osobą podąży druga, a za nimi kolejna, a za stadem kilka nowych osób. I tak zamiast uspokajać społeczeństwo, tworzy się twór, który pokazuje normalność, a media mówią nieco inaczej – pokazując nowe liczby zakażonych. Ten twór nie wie, dlaczego to robi. Robi to mechanicznie nie zastanawiając się dogłębniej, czy się opłaca.
Moim zdaniem się nie opłaca. Póki świat o tym krzyczy, noś maseczki. Nie tylko Tobie w nich gorąco – możesz je ściągnąć w domu, czy w totalnym odosobnieniu. Nie jestem ekspertem ale przemawia przeze mnie powiedzenie „przezorny zawsze ubezpieczony”, a oszczędności niech nimi zostaną, nie chcę ich inwestować w mandat. Na prawdę wystarczy chwila samodzielnego myślenia, by nie podążać za owczym pędem, za ludźmi, którzy nie mają zupełnej pewności, którzy w głębi duszy obawiają się zakażenia.
Uniknąć owczego pędu możemy na wiele sposobów. Myślmy samodzielnie, odseparujmy się od emocjonalnie, nie sięgajmy po wiadomości, które nie są wiarygodne i wiele innych. Może restrykcje zostaną poluzowane jeszcze bardziej, galerie handlowe otwarte, miejsca kultury. Ostatecznie zachowajmy jeszcze spokój, bezpieczny odstęp – jeszcze przyjdzie nasz czas na wielki powrót.