Ewa Gralak: Dzień dobry. Jeśli tylko będę mogła pomóc i przybliżyć czytającym obecną sytuację, to uczynię to na moim przykładzie, a dokładniej naszym.
P. S.: W którym miesiącu ciąży obecnie Pani się znajduje?
E. G.: Początek trzeciego miesiąca, czyli zbliżamy się do końca pierwszego trymestru.
P. S.: Czy nie miała Pani problemu z zarejestrowaniem się do lekarza ginekologa?
E. G.: Zapisanie się do lekarza, który prowadził moją pierwszą ciążę nie było problemowe, ponieważ na wstępie rozmowy, powiedziałam, że podejrzewam, iż jestem w ciąży, bo zrobione testy (wykonałam dwa dla pewności 😉 ) wyszły pozytywne. A zaznaczę, że umawiam się na wizyty prywatnie. W ramach NFZ jest bardzo trudno się umówić na wizytę. Poza tym według mnie lekarze z państwowej służby zdrowia niekoniecznie mają dobre podejście do pacjentów, w tym do kobiet w ciąży. Korzystam więc z wizyt prywatnych. Dzięki nim czuję się bardziej „zaopiekowana”. Będąc już na wizycie, dowiedziałam się od położnej, że lekarz przyjmuje tylko kobiety w ciąży, natomiast wizyty kontrolne kobiet nie spodziewających się dziecka są wstrzymane do czasu bliżej nieokreślonego.
P. S.: Skoro jest to pierwszy trymestr, to już na początku lekarz zapewne skierował Panią na badania. Czy pobieranie materiału do badań wyglądało inaczej niż wtedy, gdy nie było epidemii?
E. G.: Nie wszystkie badania musiałam wykonać, bo niektóre z nich wykonuje się jeden raz na całe życie, ale te opierające się na pobraniu krwi odbyły się w w laboratorium. Głównie to ja zabezpieczyłam się przed potencjalnym zakażeniem, dodatkowo miał na to wpływ mój mąż, który pracując blisko tych kryzysowych wydarzeń, uwrażliwił mnie na koronawirusa, jeszcze bardziej niż zdawałam sama sobie z tego sprawę. Idąc na badania założyłam maseczkę i rękawiczki jednorazowe. Natomiast pielęgniarka pobierająca mi krew miała na sobie jednorazowe rękawiczki i maseczkę, czyli tak naprawdę nic nadzwyczajnego.
P. S.: W gabinetach prywatnych lekarze zazwyczaj przy każdej wizycie wykonują USG, czy Pani lekarz prowadzący również takie bez problemu wykonuje? A co z KTG?
E. G.: Za każdym razem, gdy jestem na wizycie lekarz wykonuje USG. Jeśli chodzi o KTG, to przy pierwszym dziecku również miałam je robione w gabinecie u mojego lekarza prowadzącego. Uogólniając, takie badanie wykonuje się po 25 tygodniu ciąży, także wtedy kiedy są ku temu wskazania, np. podejrzenie że coś może się dziać z serduszkiem dziecka lub już przed porodem.
P. S.: Pani Ewo, czy rozmawiała Pani z lekarzem prowadzącym na temat samego porodu? Jak on będzie wyglądał w dobie koronawirusa? Jak zespół w szpitalu będzie zabezpieczał kobietę podczas porodu oraz dziecko, które się narodzi?
E. G.: Idąc do szpitala, w którym będę rodzić, przy wejściu powinnam dostać ankietę dotyczącą epidemii. Na pytania w niej zawarte powinnam odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Zatajenie informacji, czy to odnośnie obecnego stanu zdrowia, czy o kontaktach z osobami chorymi lub z miejscami występowania wirusa, może doprowadzić do tego, że zostanę przyjęta do szpitala zakaźnego (na szczęście mój szpital położniczy jest jednocześnie szpitalem zakaźnym) i rozszerzenia się infekcji na inne mamy oraz personel medyczny.
P. S.: Czy Pani mąż będzie mógł być przy porodzie? Czy wiadomo już, jak to będzie wyglądać?
E. G.: Termin naszego porodu mamy ustalony na październik, więc mam wielką nadzieję, że do tego czasu epidemia opadnie i wszystko wróci do normy, a co za tym idzie mąż będzie mógł być z nami, tak jak to było podczas porodu, kiedy to rodziłam Hanię. Póki, co dużo czytam na ten temat, oglądam opinii ekspertów i pytam lekarza prowadzącego. Uspokaja mnie, że w przypadku kiedy to tata nie będzie mógł być przy porodzie, będzie przy mnie zespół lekarzy i położnych, które dadzą mi wsparcie. Wiadomo, to nie będzie to samo co mąż, ale powinnam czuć się bezpiecznie. Tym bardziej, że będzie zachowany tzw. reżim epidemiologiczny.
P. S.: A jak wygląda sprawa wykonania testu koronawirusowego u kobiety w ciąży? Czy lekarz proponuje to swoim pacjentkom, czy tylko wtedy gdy pacjentka o to poprosi?
E. G.: Ani tak, ani tak. Byłaby to idealna sytuacja, by każdej z nas wykonać taki test, ale w większości miejsc w Polsce jest to niemożliwe, więc lekarze będą bazować na objawach i nasileniu infekcji. Sytuacja w Polsce pod tym względem nie jest zadowalająca, a wręcz tragiczna, tym bardziej że jesteśmy w grupie podwyższonego ryzyka.
P. S.: Ostatnio w mediach pojawiła się informacja dotycząca tego, że kobieta zarażona koronawirusem urodziła zdrowe dziecko. Czy dzieciom po porodzie też będzie się wykonywać takie testy?
E. G.: To pytanie nie do mnie, a raczej do położnej lub lekarza ginekologa. Jednak czytałam i oglądałam wypowiedzi na ten temat. Jeden z ekspertów w tej dziedzinie, dr hab. Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych, kierownik Kliniki Pediatrii z oddziałem Obserwacyjnym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, powiedział, że koronawirus nie przenosi się na płód. Mimo, że mama może być zakażona, to wody płodowe i pępowina stanowią barierę dla wirusa. Poza tym wiedza w tej kwestii nadal jest na etapie badań, ale miejmy nadzieję, że tak będzie. Nawet kobieta karmiąca nie przekazuje dziecku przez siarę (swój pierwszy pokarm zaraz po urodzeniu) wirusa. Co do wykonywania testów na COVID-19, to wszystko jest sprawą indywidualną i będzie on wykonywany w przypadku wykrycia zakażenia u mamy.
P. S.: A co jeśli, dziecko będzie zdrowe, mama zakażona a tata nie będzie mógł uczestniczyć w porodzie?
E. G.: Otóż lekarz wyjaśnił mi, że przede wszystkim, jeśli już jest wiadomo, że kobieta jest zakażona, powinna znajdować się w szpitalu zakaźnym przeznaczonym dla zakażonych koronawirusem, w specjalnie do tego wydzielonym oddziale ginekologiczno – położniczym. Wtedy kobietę po porodzie izoluje się a jeżeli szpital nie ma takiej możliwości to dopuszcza się przebywanie mamy i dziecka w sali poporodowej z zachowaniem dystansu 2 metrów i zastosowaniem parawanu.
P. S.: A jak jest w przypadku samego porodu, gdy wiemy, że mama jest zakażona koronawirusem? Czy rozmawiała Pani na ten temat ze swoim lekarzem? A może położną?
E. G.: Tak, na ten temat rozmawiałam ze swoim lekarzem prowadzącym, ale też według obecnych zaleceń Konsultanta Krajowego w Dziedzinie Położnictwa i Ginekologii, Konsultanta Neonatologii, Prezesa Polskiego Towarzystwa Położników i Ginekologów, Prezesa Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego ciąża u kobiety zarażonej koronawirusem powinna się skończyć przez cesarskie cięcie, chyba, że poród jest bardzo zaawansowany i już jest za późno na cesarskie cięcie.
P. S.: A dlaczego CC?
E. G.: Istnieje ryzyko zakażenia maluszka wirusem od mamy. Koronawirus może znajdować się w drogach rodnych kobiety. Dodatkowym wskazaniem opowiadającym się za cesarskim cięciem jest czas porodu – im krócej tym lepiej. Trzeba wziąć pod uwagę bezpieczeństwo lekarz, pielęgniarek i położnych, więc długi naturalny poród mógłby być bardziej ryzykowny.
P. S.: W mediach pojawiła się informacja dotycząca 8-miesięcznego dziecka zakażonego koronawirusem. Co na to Pani lekarza?
E. G.: Nie rozmawiałam na ten temat z moim lekarzem prowadzącym, ale położna którą wybrałam od razu zdementowała te informacje. Powiedziała, że biorąc pod uwagę wszystkie przypadki zachorowań na świecie, okazuje się, że chorych noworodków jest w tej grupie niewiele, a przebieg choroby u takich małych dzieci jest dość łagodny. Jeśli mama karmi swoim mlekiem, to dziecko nabiera jeszcze większej odporności. Dlatego lepiej jest karmić swoim mlekiem. W tym miejscu apeluję, do wszystkich przyszłych mam – jeśli tylko macie możliwość, czyli pokarm to karmcie swoje maluszki, zostawcie za sobą martwienie się o wygląd swoich piersi i te uciążliwości związane z karmieniem. Miejcie na pierwszy miejscu dobro swojego dzieciątka, jego zdrowie, odporność. Dzięki karmieniu piersią budujecie też niepowtarzalną więź między Wami. Cóż jest bardziej chwytającego za serce niż miłość mamy i jej nowo narodzonego szkraba?
P. S.: Czy obawia się Pani pozostałej części ciąży i porodu w tym wirusowym czasie?
E. G.: Obawiam się jak każdy człowiek, ale bardziej jako kobieta w ciąży. Staram się zachowywać wszystkie środki ostrożności rekomendowane przez ministerstwo zdrowia, także ubieram maseczkę i rękawiczki jednorazowe, gdy wychodzę z Hanią przed dom. Jeśli mogłabym coś przekazać wszystkim przyszłym i obecnym mamom, to powiem, żeby nie panikowały, nie dały się zwariować i podchodziły do tego wszystkiego na zimno. Nie wierzyły temu wszystkiemu, co przekazują media, tylko bardziej opierały swoją wiedzę na lekarzach, pielęgniarkach, położnych i ratownikach medycznych, bo to oni często jako pierwsi przybywają na miejsce potencjalnie zarażone. Stosujcie się do zaleceń ministerstwa zdrowia a wszystko będzie dobrze.
P. S.: Pani Ewo, dziękuję bardzo za niezwykle ciekawy wywiad. Mam nadzieję, że wniesie on nadzieję, w serca niejednej mamy. A Pani życzę szczęśliwego rozwiązania.
E. G.: Dziękuję, było mi niezwykle miło. Wierzę, że tym wywiadem będę mogła pomóc niejednej kobietce w ciąży i tej, która już została mamą.
Świetny wywiad. Trzymam kciuki zza przyszłe mamy 🙂
Its like you read my mind! You appear to know a
lot about this, like you wrote the book in it or something.
I think that you could do with a few pics to drive the message home a bit,
but other than that, this is magnificent blog. A fantastic read.
I will definitely be back.
I think what you published was actually very logical. However, what about this?
suppose you added a little content? I ain’t saying your information is not
solid., however what if you added something that makes people want
more?
What’s Going down i’m new to this, I stumbled upon this I’ve discovered It absolutely helpful and it has helped me out loads.
I am hoping to give a contribution & aid different customers
like its aided me. Good job.