Kiedyś złożyłem następujące oświadczenie:
„COVID–19 niczego nie złamał, tylko wystawił na próbę to, co już zostało zepsute. Nie powinniśmy więc marnować danej nam teraz okazji, aby to wszystko naprawić. To może być nasza ostatnia szansa”.
Kiedy uznamy to za prawdę, zdamy sobie również sprawę, że nie dochodzimy do siebie po pandemii, a jedynie reperujemy coś, co powinniśmy byli naprawić już dawno temu.
Natura bardzo dobrze porównała to, co było nie tak, ze społeczeństwem jako całością. W ciągu bardzo krótkiego okresu zatrzymania ludzkiej aktywności i ruchu międzypaństwowego Ziemia zaczęła się leczyć.
Nasza światowa gospodarka wymagała podobnego uzdrowienia. Różnica między superbogatymi a biednymi rosła w zastraszającym tempie, a im większy, tym mniej dbał o 1% lub zauważał pozostałe 99%. Ironią jest to, że 1% potrzebuje 99%, aby móc pozostać częścią 1%, ale aby ludzie zdali sobie z tego sprawę, konieczna była interwencja.
Możemy uznać, że przyszła ona pod postacią COVID–19 i chociaż najprawdopodobniej nie była zaplanowana, wyrównała szanse.
Dochody superbogatych zostały zmniejszone o połowę w ciągu kilku dni. Małe firmy, które wcześniej mogły przeżyć złą passę, całkowicie spasowały. Klasa średnia nagle znalazła się na linii bezrobocia. Wszystko to stało się w ciągu zaledwie kilku tygodni.
Lekcja polega na tym, że nagle zdaliśmy sobie sprawę, jak cienka jest granica naszego komfortu. Wielu ludzi znalazło się w sytuacji tych, o których oni sami wcześniej nie dbali. Nie tylko przypomniano nam o naszym człowieczeństwie, ale również zostaliśmy zmuszeni do zmiany priorytetów i nauki postawienia instynktu przetrwania nad naszymi własnymi pragnieniami.
Jest to doskonała baza do zbudowania nowego, „normalnego” świata.
To było niemal do przewidzenia, że ludzie, którzy wcześniej doświadczali życia na wysokim poziomie, muszą teraz znaleźć sposoby, które pozwolą im wyjść z bezrobocia. Te rozwiązania mogą przynieść korzyści każdemu.
Korporacje powinny teraz zacząć inwestować w rozwój społeczny, ponieważ ci sami ludzie, o których jest tutaj mowa mowa, są ich klientami i jeśli usługodawcy nie dbają o ich dobre samopoczucie, poszczególne działalności będą coraz słabiej prosperować.
Pojawienie się COVID–19 pokazało, że nasza gospodarka jest także siedliskiem obfitującym we wzajemne współzależności, a jeśli nikt nie zajmie się całym łańcuchem, coś nieuchronnie pęknie i spowoduje upadek całego systemu.
Jeśli nie zaakceptujemy, niejako wymuszonego przez koronawirus, przyszłego porozumienia społecznego, w którym rząd, biznes i społeczeństwo zaczną współpracować z korzyścią dla wszystkich, to ostrzeżenie, które otrzymaliśmy w formie COVID-19, zmarnuje się.
Jak mógłby powiedzieć pewnie każdy odnoszący sukcesy przedsiębiorca, dobrnięcie do obranego celu wymaga dużo bólu i wytrwałości. Pandemię powinniśmy postrzegać jako część tego bólu. Jest to lekcja, z której musimy wyciągnąć wnioski, dzięki którym nasze przyszłe wartości będą dobre i właściwe.
Armandè Kruger założyciel Résoudre korespondent z Republiki Południowej Afryki