– Przyzwyczailiśmy się do innego pułapu liczb. Na początku robiły na nas wrażenie liczby rzędu kilkuset zakażeń na dobę, a dziś przestaje zaskakiwać kilka tysięcy. Bardzo bym chciał, żeby Polacy nie tyle bali się COVID, ale rozumieli to, że mamy do czynienia z dosyć cwanym patogenem, którego zakażenie ma ogromną rozpiętość tła klinicznego od bezobjawowego, łagodnego, umiarkowanego aż po stan ciężki wymagający hospitalizacji i stan krytyczny, w którym pacjent walczy o życie. Mimo ogromnych wysiłków, arsenału leków, niektórym osobom niestety nie udaje się pomóc. Nie mamy uniwersalnego leku, niektóre terapie u jednych pacjentów przynoszą korzyści, u innych zupełnie zawodzą – podkreśla dr Rzymski.
Ekspert ostrzega przed bagatelizowaniem COVID-19. To jest nasz wspólny problem i wspólnie powinniśmy z nim walczyć.
– Istotne jest to, żebyśmy cały czas mieli świadomość, że nawet jeżeli jesteśmy młodzi, zdrowi i COVID prawdopodobnie nie jest dla nas niebezpieczną chorobą, to możemy tego wirusa rozprzestrzeniać na osoby, dla których stanowi on zagrożenie nie tylko dla zdrowia, ale też dla życia. Nie lekceważmy tego patogenu, bo on również u wybranych osób młodych potrafi siać spustoszenie. Z kolei te osoby, które wcale nie wymagają hospitalizacji, bo przechodzą zakażenie w miarę umiarkowanie, również potrafią się skarżyć przez wiele miesięcy po przechorowaniu na rozmaite skutki, które COVID po sobie pozostawił, np. przewlekłe zmęczenie, sennoś, lub bezsenność, zmniejszoną wydolność fizyczną – dodaje ekspert.
Przyczyny wzrostu zakażeń. Duży wpływ mają nowe warianty.
Dr hab. Rzymski przyznaje, że wciąż walczymy z pandemią. W zasadzie w żadnym momencie, od chwili, kiedy wykryto w Polsce pierwszy przypadek COVID-19 w marcu zeszłego roku, nie mogliśmy mówić, że z wygraliśmy. Eksperci od kilku tygodni ostrzegali, że przed nami kolejna fala zakażeń, którą wcześniej obserwowano w innych państwach. Jego zdaniem na taki rozwój wypadku miało wpływ wiele czynników