W Japonii najważniejsze jest teraz powstrzymanie wirusa – mówi Nikodem Karolak, dyrektor festiwalu InlanDimensions. Gdyby nie COVID-19, w japońskiej stolicy właśnie startowałyby Igrzyska Olimpijskie.
Co będzie motywem przewodnim ceremonii otwarcia? Czy dorówna tej z Londynu sprzed ośmiu lat, która była wyjątkowo pomysłowa i fascynująca? Jak wypadnie polska ekipa? Czy jej stroje zrobią wrażenie? Kim jest chorąży naszej reprezentacji i czym zasłużył sobie na zaszczyt wniesienia na stadion olimpijski biało-czerwonej flagi? – takie pytania powinniśmy zadawać sobie w piątek, 24 lipca 2020 roku.
Koronawirus sprawił, że w dniu, w którym miały wystartować igrzyska w Tokio w świecie sportu dominuje jedno pytanie – czy impreza w ogóle dojdzie do skutku? Japończycy odpowiadają: nie dojdzie, jeśli COVID-19 nie będzie pod kontrolą. A zdobycie nad nim kontroli oznacza zdobycie szczepionki.
Trudne dni Tokio. „Cały czas mówi się o drugiej fali”
Dla tokijczyków organizacja igrzysk jest teraz sprawą drugoplanową. Na jej załatwienie przyjdzie czas, gdy miasto upora się z wirusem. Na razie japońska stolica jest daleka od uwolnienia się od mikroskopijnego wroga.
Co będzie motywem przewodnim ceremonii otwarcia? Czy dorówna tej z Londynu sprzed ośmiu lat, która była wyjątkowo pomysłowa i fascynująca? Jak wypadnie polska ekipa? Czy jej stroje zrobią wrażenie? Kim jest chorąży naszej reprezentacji i czym zasłużył sobie na zaszczyt wniesienia na stadion olimpijski biało-czerwonej flagi? – takie pytania powinniśmy zadawać sobie w piątek, 24 lipca 2020 roku.Koronawirus sprawił, że w dniu, w którym miały wystartować igrzyska w Tokio w świecie sportu dominuje jedno pytanie – czy impreza w ogóle dojdzie do skutku? Japończycy odpowiadają: nie dojdzie, jeśli COVID-19 nie będzie pod kontrolą. A zdobycie nad nim kontroli oznacza zdobycie szczepionki.
Trudne dni Tokio. „Cały czas mówi się o drugiej fali”
Dla tokijczyków organizacja igrzysk jest teraz sprawą drugoplanową. Na jej załatwienie przyjdzie czas, gdy miasto upora się z wirusem. Na razie japońska stolica jest daleka od uwolnienia się od mikroskopijnego wroga.
W Japonii odnotowano do tej pory trochę ponad 27 tysięcy zakażonych i niespełna tysiąc ofiar śmiertelnych. To, według europejskich standardów, mało jak na ponad 120-milionowy kraj. Tak samo jak 10 tysięcy zachorowań w Tokio oraz 200 do 300 nowych przypadków dziennie (dane z lipca) to mało jak na 14-milionowe miasto. Zwłaszcza że poważnie chorych jest bardzo niewielu i zdarza się, że przez kilka kolejnych dni nie ma ani jednego zgonu spowodowanego COVID-19. Jednak Japończycy widzą te liczby inaczej. Dla nich są one zdecydowanie zbyt wysokie, żeby wracać do normalności. Co gorsza – w ostatnich dniach cały czas rosną.
W czwartek w Tokio po raz pierwszy przekroczona została granica 300 zachorowań jednego dnia. Odnotowano ich 366, co jest absolutnym rekordem w japońskiej stolicy. Czwartkowa liczba nowych zakażeń w skali całego kraju, 920, też była rekordowa.
Alex
Koordynator projektu