Pierwszy po dłuższej przerwie przypadek koronawirusa w Australii Południowej został odnotowany w niedzielę 15 listopada w Adelajdzie. Od tamtego czasu liczba zachorowań wzrosła do 36, co skłoniło lokalnych urzędników do wprowadzenia lockdownu.
Przed potwierdzeniem zarażeń w Adelajdzie na terenie stanu przez sześć miesięcy nie występowały żadne przypadki COVID-19. Jak uzasadniały władze Australii Południowej, lockdown był konieczny, aby powstrzymać dalsze rozprzestrzenianie się koronawirusa wśród członków społeczności.
Lockdown wejdzie w życie w nocy ze środy na czwartek 19 listopada. Rozpocznie się o północy i potrwa sześć dni. Mieszkańcy stanu będą mogli opuszczać dom tylko z ważnych powodów. Siłownie zostaną zamknięte, tak samo jak uczelnie wyższe i szkoły. Opiekę otrzymają jedynie dzieci osób wykonujących zawody, bez których funkcjonowanie społeczności jest niemożliwe.
Australijskie restauracje, kawiarnie i puby zostaną zamknięte, a klienci nie będą mogli korzystać nawet z możliwości zabrania jedzenia na wynos. Wprowadzono także zakaz podróży regionalnych. Mieszkańcy Australii Południowej rozpoczęli przygotowania do lockdownu i tłumnie ruszyli do sklepów spożywczych. W social mediach pojawiły się filmiki, na których zarejestrowano klientów czekających w bardzo długich kolejkach.
Po upływie sześciu dni ścisłego lockdownu mieszkańców Australii Południowej czeka osiem dni mniej drastycznych ograniczeń. Stephen Marshall, premier stanu, zaapelował do mieszkańców o solidarność.
Potrzebujemy wytchnienia, aby śledzić rozprzestrzenianie się wirusa i chronić osoby starsze, osoby bezbronne, chronić całą naszą społeczność – apelował Stephen Marshall, cytowany przez BBC.
Przemek
Współpracownik