Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abcZdrowie: Panie Profesorze, czy szczepionka rzeczywiście oznacza, że za chwilę będziemy mogli mówić o końcu epidemii?
Prof. Grzegorz Węgrzyn, biolog molekularny, Katedra Biologii Molekularnej Uniwersytetu Gdańskiego:
Szczepienia dają wielką nadzieję na opanowanie całej sytuacji, bo to jest jedna z dwóch możliwych dróg radzenia sobie z infekcjami wirusowymi. Jedna to właśnie szczepienia, druga to lekarstwo, które hamowałoby rozwój wirusa. Z tym jest jeszcze trudniej niż ze szczepionką. Jeżeli szczepionka okaże się skuteczna, to w bardzo efektywny sposób będzie można sobie z taką pandemią poradzić. Mamy doświadczenia z przeszłości, które pokazują, że wiele chorób zostało w ten sposób praktycznie wyeliminowanych albo w znacznym stopniu ograniczonych.
Mówi pan, jeżeli szczepionka będzie skuteczna? Czyli to nadal jest w kwestiach spekulacji?
To jest problem, który się teraz pojawia. Te szczepionki nie zostały jeszcze na masową skalę przetestowane, były oczywiście próby kliniczne. Natomiast nie znamy ich potencjalnych długofalowych efektów ubocznych, których oczywiście nie możemy wykluczyć. Sprawę jeszcze bardziej komplikuje fakt, że te szczepionki są oparte na całkowicie nowej technologii, która do tej pory nie była używana w przypadku szczepień na inne choroby. Do tej pory szczepiono albo atenuowanymi, czyli unieszkodliwionym wirusami czy bakteriami, albo szczepionkami opartymi na rekombinowanych białkach.
Natomiast ta szczepionka na koronawirusa, którą zrobił teraz m.in. Pfizer, jest oparta na mRNA, czyli na cząsteczce kwasu rybonukleinowego, na podstawie której produkowane jest białko. Mechanizm działania jest taki, że takie RNA zostaje wprowadzone do naszych komórek, nasze komórki produkują białko wirusowe i układ immunologiczny je rozpoznaje. Ponieważ jest to całkowicie nowa technologia, to wszystko ładnie wygląda w teorii, natomiast pytanie, na ile efektywne będzie to w praktyce.
Alfonso
Covid-19 South America Expert