Pandemia, wydaje się, nieco przygasa, co widać na rynkach giełdowych. Jak to jest w Polsce?
Od połowy marca 2020 r. polski rynek stopniowo się stabilizuje. Widać to zarówno w indeksach giełdowych, jak i w podejściu i aktywności biznesu. Podobny schemat obserwujemy też w innych krajach – spadki rozpoczęte w połowie lutego trwały przez miesiąc, by następnie (w różnym tempie) rozpocząć odrabianie strat.
Najsilniej w wyniku pandemii ucierpiały giełdy francuska i włoska, które wraz z hiszpańską mają największe trudności z powrotem do poziomów sprzed epidemii. Najlepiej z wychodzeniem z kryzysu radzą sobie natomiast Stany Zjednoczone i Niemcy, które w stosunku do 2 stycznia odrobiły straty do poziomu odpowiednio 6 proc. i 10 proc. Stosunkowo niewielka reakcja amerykańskiej giełdy na pandemię wydaje się zastanawiająca, szczególnie w zestawieniu z lawinowym wzrostem bezrobocia i ryzykiem wystąpienia silnego załamania gospodarczego. Zaskakująca jest również wysoka odporność giełdy chińskiej, która odnotowała stosunkowo niewielkie straty, pomimo załamania się globalnego łańcucha dostaw, którego Chiny były kluczowym elementem.
Jak tłumaczy Olgierd Świerzewski, Executive Director w kancelarii Kochański & Partners, różnice we wpływie COVID-19 na gospodarki poszczególnych państw wynikają z odmiennych działań podjętych w walce z pandemią. – Państwa, które w dobie globalizacji są ze sobą silnie powiązane, przyjęły całkowicie odmienne strategie walki z pandemią – od początkowego zaniechania jakichkolwiek działań, po nagłe nałożenie surowych restrykcji. Złożoność problematyki sprawia, że wpływ pandemii na różne państwa oraz ich poszczególne sektory gospodarki nie jest jednakowy.
Najtrudniej bankom.
W Polsce największe spadki, bo aż o 50 proc., odnotowały w połowie marca sektory odzieżowy i farmaceutyczny. Najmniejsze straty dotyczyły natomiast branży budowlanej (14 proc.), nieruchomościowej i nowych technologii (po 18 proc.).
– Pandemia jeszcze przyspieszyła i tak szybko postępującą digitalizację życia gospodarczego i społecznego. Sektor nowych technologii jest dostawcą innowacyjnych rozwiązań, które będą standardem w nowej, zmienionej rzeczywistości. – komentuje Szymon Balcerzak, szef Zespołu Doradztwa Transakcyjnego i Analiz w Kochański & Partners.
Obecne notowania giełdowe wskazują na stosunkową stabilizację w gospodarce i powolne odrabianie strat. Sektor odzieżowy zmniejszył spadek do 30 proc. w stosunku do początku roku, a firmy technologiczne i budowlane przeżywają dynamiczne odbicie, przekraczając wartość indeksów sprzed 2 stycznia.
Najgorzej przedstawia się sytuacja wciąż pogrążonego w kryzysie sektora bankowego, który – w połowie marca notując stratę rzędu 36 proc. – pogłębił spadki do poziomu 46 proc. Niepokojące sygnały docierają również z sektora nieruchomościowego, który pomimo stosunkowo niedużej utraty wartości indeksu wolno odrabia straty, a ich poziom od połowy marca cały czas oscyluje między -13 proc. a -21 proc. w odniesieniu do wartości z początku roku.
Mniejszym łatwiej
Co ciekawe, jak wskazują notowania sWIG80, małe i średnie przedsiębiorstwa lepiej niż duże zareagowały na kryzys wywołany pandemią koronawirusa. Dotychczas nie sprawdziły się prognozy dotyczące wystąpienia masowych upadłości. Jest to szczególnie istotne z punktu widzenia sytuacji na rynku pracy; w sektorze MŚP zatrudnionych jest bowiem aż 57,5 proc. pracowników.
Należy jednak pamiętać, że wprowadzona w tarczy antykryzysowej możliwość odroczenia płatności ZUS czy zobowiązań podatkowych o trzy miesiące może spowodować nawarstwienie problemów płynnościowych w sektorze małych i średnich firm w okolicach wakacji.
– Dotychczasowa, lepsza reakcja na pandemię ze strony mniejszych przedsiębiorstw – skupiających swoją aktywność na rynku lokalnym – ukazuje, jak ważna jest ich rola w kontekście uodpornienia rodzimej gospodarki na światowe spowolnienia czy kryzysy gospodarcze – zauważa Adrian Grzegorzewski, analityk z kancelarii Kochański & Partners.
Przemysław Szubański
Dziennikarz,
ekspert ekonomiczny