Finlandia z cichym zwycięstwem nad pandemią
Koronawirus uderzył II falą zakażeń w całą Europę. Tak przynajmniej mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka.
Podczas gdy prawie cała Europa rygorystycznymi środkami walczy z drugą falą koronawirusa, Finlandia ma pandemię pod kontrolą. W kraju wyraźnie spada liczba nowych infekcji.
Wskaźnik zakażeń koronawirusem w ciągu ostatnich dwóch tygodni wyniósł w Finlandii średnio 45,7 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców. Jest to obecnie najniższy wskaźnik w UE. Również skutki gospodarcze epidemii są w Finlandii znacznie łagodniejsze, niż u europejskich sąsiadów.
To o wiele mniej niż w Polsce. Jak sprawdził portal konkret24.tvn24.pl – tu średnia pochodzi z 6, a nie 14 dni, jak w przypadku Finlandii – w dniach od 31 października do 6 listopada dziennie przybywało średnio około 21,8 tys zakażeń koronawirusem.
W przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców – według najnowszych danych GUS Polaków jest obecnie 38,352 mln – daje to średnio około 56,92 zakażeń. To o ponad 11 przypadków zakażeń na 100 tys. mieszkańców więcej, niż w Finlandii.
Jak wyliczył portal money.pl, magiczna liczba 70-75 przypadków zakażeń na 100 tys. mieszkańców w Polsce może zostać przekroczona już w połowie listopada. Oznacza to, że w przeciągu kilku najbliższych dni możemy liczyć się z wprowadzeniem narodowej kwarantanny.
Właśnie Finlandia jest milczącym zwycięzcą w powstrzymywaniu pandemii, gdy międzynarodowa uwaga skupia się wciąż na szczególnej strategii Szwecji.
Na sukces Finów w walce z koronawirusem składa się kilka czynników. Wiosną rząd zareagował bardzo szybko i już w marcu wprowadził dwumiesięczny lockdown. Podróżowanie do i ze stolicy kraju – Helsinek – było zabronione. Po tym czasie życie w państwie powróciło w dużym stopniu do normalności. Skuteczny system testowania i śledzenia łańcuchów infekcji pomaga Finom w codziennym utrzymaniu infekcji koronawirusa na niskim poziomie. Centralnym elementem w walce z COVID-19 jest aplikacja na smartfony „Corna Flash”, którą pobrało 2,5 z 5,5 mln Finów.
Podobnie jak w innych krajach Europy Północnej, także w Finlandii zaufanie do władz jest bardzo duże. Opór wobec rządowych obostrzeń jest niewielki. Finowie nie tylko przestrzegają zasad, niektórzy z nich postrzegają je wręcz jako wzbogacenie.
W sondażu przeprowadzonym na zlecenie Parlamentu Europejskiego 23 proc. badanych przyznało, że lockdown polepszył ich życie. Pewną rolę może odgrywać przy tym często przedstawiany jako „powściągliwy” charakter Finów. – Nie jesteśmy tak towarzyscy i lubimy być sami – mówi w rozmowie z „DW” psycholog społeczna Nelli Hankonen z Uniwersytetu w Helsinkach.
Mimo to lockdown pozostawił swój ślad. Zwiększyły się problemy psychiczne, na które i tak cierpi jeden na pięciu Finów. Z kolei samo przejście do pracy zdalnej było stosunkowo łatwe w tym wysoko zdigitalizowanym kraju. – Gospodarka jest zorganizowana w taki sposób, że nie jest konieczne, aby duża część fińskiej siły roboczej była w miejscu pracy – wyjaśnia Hankonen
Na ulicach Helsinek jest niewiele mniej ludzi niż przed pandemią. Wielu nosi maski ochronne, które zalecają władze. – Moje codzienne życie prawie wcale się nie zmieniło – mówi 36-letnia Gegi Aydin, która pracuje w służbie zdrowia. – Tylko moi przyjaciele nie chcą się już spotykać, co zrozumiałe – dodaje.
W drugim kwartale tego roku fińska gospodarka skurczyła się o 6,4 procent. Było to znacznie poniżej średniej unijnej wynoszącej 14 procent. Niemniej jednak skutki epidemii koronawirusa dla branży gastronomicznej były „druzgocące” – jak twierdzi właściciel dwóch helsińskich restauracji Richard McCormik. Sytuacja zmusiła go nawet do zwolnienia pracowników.
Obecnie przed jedną z restauracji w eleganckiej dzielnicy Punavuori McCormik wybudował oranżerię. Podczas gdy restauracje mogą przyjąć tylko o połowę mniej gości niż w przeszłości, a godziny otwarcia zostały skrócone, na terenie poza restauracją nie ma żadnych ograniczeń.
Vitto
Covid-19 Expert